Najlepszy sposób na utratę wagi

Kilka słów o odchudzaniu

Pzede wszystkim , zabierając się za proces ´´odchudzania´´ , musimy zdać sobię sprawę z czego się tak naprawdę chcemy odchudzić. Oraz uświadomić sobie co doprowadziło nas do takiego stanu , aby już do niego nie powrócić ponownie. Aby przybliżyć Wam , co sprawia , że toczymy ze sobą walkę  ´´ jeść lub nie jeść´´, przytoczę moją historię poniżej.
Od najmłodszych lat, od kąd sięgam pamięcią lubiłam jeść . Jadłam spore ilości owoców, warzyw a także bez obaw pieczywo czy mięso. Z dzieciństwa pamiętam momenty, kiedy opijałam się koktailem z truskawek do bólu brzucha, czy innym razem przejadałam naleśnikami z bananami otoczonymi w miodzie. Mimo że ani ja , ani nikt w mojej najbliższej rodzine nie należy do naturalnie szczupłych , a ´´´wszystko co zjemy´´ lubi się odkładać , byłam szczupła jak patyczek. Do czasu mieszkania z rodzicami , byłam szczupła , wysportowana , a moje włosy i paznokcie piękne i zdrowe. Mieszkałam wtedy na przedmieściach a więc na wsi , a pożywienie którym się żywiłam było głównie z podwórka. Jako dziecko nie znałam słodyczy. Rodzice powtarzali mi , że sami wychowywali się bez nich to też mogę . Słodycze to coś, czego nigdy nie było u mnie w domu . Moja mama ograniczała to co dla nas przygotowywała do ciast z jablkami, ryżu z cynamonem, czy grysiku z malinami lub innych kasz. Pamiętam, że często się temu buntowałam , chodząc z mamą do sklepu prosiłam o słodycze i dziwiło mnie to że akurat my ich nie kupujemy. Widziałam ,że u innych dzieci jest ich sporo, chociaż były to dzieci głównie tęższe ode mnie, ale nie łączyłam wtedy jedzenia słodyczy w żaden sposób z konsekwencjami.
W wieku gimnzjalnym, mimo pierwszego okresu i czasu dojrzewania, nie nastąpiła u mnie znaczna zmiana wagi , a raczej przeszłam przez ten czas zmian spokojnie , a co najważniejsze, w swoim czasie. Piszę o tym, bo wiem, że na chwilę obecną dziewczynki dojrzewają szybciej, okresują już w wieku 11 czy 12 lat , szybciej też zachodzą w nich zmiany ciała , mimo, że nie są to zmiany odziedziczone . Już nie jedna dziewczynka w wieku od 13 lat ma większe piersi niż jej mama miała przez całe życie i to nie są zmiany wynikające ze zmian klimatu ! To tylko kolejne, nieco uspokajające nas kłamstwo , w odpowiedzi na pytanie co się z nami dzieje ?
Problemy z moją wagą i wyglądem zaczęły się w szkole średniej. W tym czasie byłam zupełnie zdana na siebie jeśli chodzi o jedzenie. Jeżdżąc codzień ponad godzinę w jedną stronę do szkoły i spowrotem, mając zajęcia od godziny 8 do 16 , wstawałam wcześnie , bo już tuż przed 6 rano, nie wysypiałam się, brałam z domu byle kanapkę a itak w szkole jadłam ´´śmieci ´´ ze sklepiku szkolnego. Nie zdawałam sobie w tym czasie sprawy z wielu rzeczy , takich jak dla przykładu to, że człowiek, który się nie wysypia , spowalnia przede wszystkim swój metabolizm, czyli nawet biegnąc, nie spalimy tyle co chodząc, kiedy jesteśmy wypoczęci. Ponadto niedobór snu zwiększa apetyt i niesie ze sobą inne niekorzyści powiązane z naszym zdrowiem i choćby stanem emocjonalnym, co znów toczy koło i sprowadza się do kolejnej zjedzonej przez nas czekoladki !
Kolejną rzeczą jest nadmiar stresu , wiem, stres jest jak problemy, ma je każdy , ale to nie ilość czy wielkość problemu jest istotna, ale sposób naszego podejścia do niego.
Będąc w szkole średniej, miałam stresu aż ponadto. Codzień usiłowałam wywalczyć troszkę czasu dla siebie między odrabianiem zadań, uczeniem się języków obcych , co już wtedy było nieoderwalną częścią mojego dnia, czy uczęszczaniem na korepetycje z matematyki, bo jakby to było nie zdać matury ? Do tego dochodziły jeszcze materiały , które przerabiałam sama ucząc się do matur rozszerzonych , które chciałąm zdać oraz praca od której jestem od tamtej pory zależna czyli udzielanie lekcji. W całym tym biegu, natłoku myśli, obowiązków i stresu, nie było czasu aby zainteresować się jedzeniem , a takiemu człowiekowi najłatwiej podsunąć śmiecia oblanego czekoladą, udającego pożywienie. Z perspektywy czasu myślę sobie, że najgorsze nie było to co wtedy jadłam, a to , że nie zdawałam sobie sprawy z tego jaką krzywdę sobie robię jedząc jakby papier a myśląc, że jedzenie. Brakowało czasu aby zastanowić się nad tym , miałam przecież tyle innych rzeczy na głowie, obijało się o uszy nie jedz słodyczy, czy patrz na etykietki, ale człowiek myśli sobie wtedy , że jeśli dojdzie mu doglądanie składu jedzenia, czyli robienie tego za co przecież producenci są odpowiedzialni, to zwariuje.
Tak więc minęły moje cztery lata życia przez które brnęłam jedząc to co w sklepach wyłożone, ufając, że skoro tam jest , to jest to dla ludzi. Słuchając reklam, które przedstawiały obraz człowieka szczęśliwego, silnego wtedy kiedy je słodycze , zaczyna dzień od parówek, płatków śniadaniowych *to to już wgl dla mnie hit , czy też nutelli . Po 4 latach szkoły średniej , nie czułam się po prostu sobą. Moje ciało zmieniło się, nosiłam rozmiar, któego nie akceptowałam, byłam ciężka, zmęczona , słaba. Jedzenie sklepowe i cała chemia w nim zawarta wraz z cukrami, konserwantami i środkami uzależniającymi, które ingerują w nasz mózg oszukując go , odebrało mi moje poczucie wartości i wszystko to czym cieszyłam się będąc młodszą.
Będąc grubszą , czułam się przede wszystkim niezdrowo. Latami próbowałam powrócić do swojej sylwetki , ale było to niebywale trudne . Zastanawiałąm się co robię źle, przecież jadłam tak jak wszyscy - myślałam . Nie raz stosowałam diety, wprowadzałam mniejsze ilości jedzenia, zła byłam na siebie , za to że chce mi się jeść. Nienawidziłam tej walki o ´´szczupłą´´ sylwetkę, bo była to walka wytoczona przeze mnie wobec mnie. Tak się właśnie czułam, odbierając sobie jedzenie,  jakby niezgodę w sobię, jakiś wewnętrzny opór. Wiedziałam , że jest wiele sposobów na pozbycie się kilogramów, tabletki , operacje , czy stymulowanie wymiotów , ALE NIE, nie chciałam ingerować w siebie, w żaden z tych sposobów.  Między czasie dużo ćwiczyłam, biegałam , czy też chodziłam, mimo to waga nie zmniejszała się . Pamiętam, że czułam się jak w sytuacji bez wyjścia, myślałam, może tak zaakceptuje to jak wyglądam i będę szczęśliwa ? Ale nie , to było najtrudniejsze , bo jak zaakceptować stan choroby kiedy wiemy, że możemy z nią walczyć, tylko po prostu nie odnaleźliśy jeszcze drogi ?
Miałam w swoim życiu moment , w którym straciłam 16 kg wagi w ciągu 3 miesięcy bez efektu jojo. Ale te 3 miesiące i to co się po tym czasie stało, było dla mnie najcenniejszą lekcją. Postanwiłam nie opłakiwać tego , iż kilogramy wróciły, a wyciągnąć z tego wnioski , aby przy kolejnej utracie kilogramów nie wrócić do błędu.
*temat mogę opisać bliżej w kolejnym poście
Od tamtego czasu zaczęłam stosować jedną z najbardziej popularnych diet w Polsce. Dziwiło mnie jednak to , że jedni chudną podczas tej samej diety którą ja stosuję, a ja nie . Zastanawiało mnie, dlaczego czuję się napęczniała po zjedzeniu chleba? Dlaczego mój brzuch jest obrzękły już po 2 jego kromkach?  Dlaczego po zjedzeniu 2 kostek gorzkiej czekolady odkładam ją, a po zjedzeniu słodkiej muszę bić się ze sobą aby nie zjeść więcej ? Przecież czytając etykietkę nie ma w niej ani jednego ze składników który jest mi potrzebny . Nie, nie ma, za to są inne składniki, kryjące się pod nazwami, które ani mi ani tobie nie są bliżej znane, które działają bezpośrednio na nasz mózg, uzależniając go.
Jest jeszcze jeden haczyk jaki temu sprzyja , to to , iż ludzie są zabiegani, ciągle pędzą, ponieważ standardy życia się podniosły i każdemu się wydaje , że musi mieć więcej, nie doceniając tego co mamy oddajemy nasze zdrowie w ręce innych, jedząc to co nam podsuną, byle szybko i tanio, a my tymczasem biegniemy dalej po swoje, po to co sobie tam przy mecie upatrzyliśmy . Może jest to nowe auto, markowe buty, może nowy drogi ciuch, my po to biegniemy, oni podnoszą ceny, modernizują, zmnieniają tylko opakowania, a nam itak będzie się wydawało , że tego jeszcze nie mamy więc po to biegniemy , zapominając o tym co ważne , ale tak właśnie kręci się koło biznesu a my w nim.
*temat biegu za wszystkim i za niczym w kolejnym poście
 Tak więc, poruszając jeszcze na krótko temat stresu. Stresując się, uparcie myśląc i kierując swoje myśli wokół jednego punktu, mózg szuka relaksu, szybkiego rozwiązania , szybko pomyśli o tym do czego go przyzwyczajaliśmy , o tym co najłatwiej i najszybciej, a już najlepiej bez naszego wysiłku a tylko z naszej przyjemności mu dostarczymy czyli kolejna porcja czekolady. Nasz mózg nie skojarzy sobie czekolady z czymś dobrym tylko dlatego , że nazwa mówi mu wszystko, a dlatego, że przyzwyczailiśmy go do tego podając mu ją kiedy czujemy się źle. Popatrz na sportowców czy ludzi biegających, jak myślisz czym się poniekąd kierują w swoich wyborach ? Czy nie wiążą oni sportu w pewnym momencie z uzależnieniem ? Obserwuj ich, czytaj to co piszą, słuchaj tego co mówią, czy nie mówią o pewnym rodzaju przywiązania ?  Tak, myślę , że tak właśnie jest , bo każdy wysiłek przynosi relaks w momencie regenracji. Z tym wiąże się też szeroka wiedza sportowców. Jednakże jedzenie czekolady , słodyczy, słodkich bułek czy innych, jest powiązane z niewiedzą .  To z naszej niewiedzy kojarzymy sobie te produkty z czymś dobrym . Sposobem na odwrócenie tej sytuacji jest uświadamianie sobie z czego są nasze ulubione słodycze produkowane, oraz jakie negatywne skutki na nas mają . Nie mam na myśli tylko słodyczy , ale również wszystkie inne produkty które możemy dostać w marketach. Ostanio w moim życiu napotkałam wiele ludzi, którzy utwierdzili moje podejrzenia względem jedzenia marketowego. Na rynku jest mnóstwo książek na ten temat, w telewizji pojawiają się już programy . Nie bądźmy obojętni na to jakie zmiany w nas zaszczepiają , dowiadujmy się , rozwijajmy i zmieniajmy na lepsze !

Komentarze