Dom jest tam, gdzie nas rozumieją


Ludzie wierzą w różne rzeczy . Na pierwszym miejscu stawiają religie,  dzieci , miłość, pieniądze czy jeszcze coś innego. Mają różne wartości, kierują nimi różne obawy , boją się śmierci, stąd Bóg jest dla nich wszystkim, boją się samotności, stąd wierzą w swoje dzieci, chcą być kochanymi, stąd miłość zastępuje sens, czy też obawiają się życia w niedostatku, wtedy pieniądz przejmuje stery.

Kiedyś , chodziłam do kościoła, spowiedzi i każdą niedzielną mszę , było to wtedy, kiedy wmawiano mi od dziecka , że muszę, budzono we mnie poczucie winy , kiedy nie chciałam . Szukałam sensu i argumentów, których nikt nie był w stanie mi przedstawić . Kazano mi poczuć coś, czego ja nie czułam. Oderwałam się od tego systemu , jak i od wszystkich innych chorych dla mnie zasad z momentem opuszczenia miasta moich rodziców. Źle je wspominam, jest to miejsce do którego zawsze niechętnie wracam i nie tylko ze względu na moich rodziców , a również ze względu na zaściankowość ludzi , którzy tu żyją, ich brak tolerancji do drugiego człowieka , niskie ambicje, brak wyrozumienia . To to, co bolało mnie najbardziej, mieszkając tam.

´´Nicht da ist man daheim ,
  Wo man seinen Wohnsitz hat ,
  Sondern wo man verstanden wird ´´

                                                Christian Morgernstern

-Nie tam jest się w domu , gdzie ma się miejsce zamieszkania , lecz tam, gdzie jest się zrozumianym. Żyjąc w mieście, w którym ludzie dyktowali mi co mam robić , -bo wszyscy tak robią , nie słuchając tego czego ja chcę , czułam się obco. Poczynając od rodziców, którzy mieli na mnie plan...
Chciałam zostać weterynarzem.. Czułam, że to coś dla mnie, bo lubiłam zwierzęta , ale kto ich nie lubi, myślę sobie teraz . Jako dziecko, czułam to jakoś bardziej, może bardziej byłam wyczulona na te wszystkie małe stworzonka, które wydawały mi się takie bezbronne. Karmiłam wszystkie przychodzące do mnie koty, psy i dużo czasu spędzałam ze swoimi , bo poza mną nikt tego nie robił. Wtedy wydawało mi się, że jestem do tego stworzona, mimo, że panicznie bałam się widoku krwi. Chciałam kiedyś leczyć zwierzęta. Teraz widzę to inaczej, dziecko pozostawione sobie samej, szukające jakichkolwiek uczuć, gromadzące wokół siebie zwierzęta ..
Rodzicom odpowiadał taki plan , mama już widziała mnie w klinice w jakiejś miejscowości niedaleko domu , mówiła - skończysz szkołę, zaczniesz zarabiać , wyjdziesz za mąż i wyprowadzisz się . - Świetny plan , szkoda, że jakoś słabo go czuję mamo ! ...
Moja mama chyba chciała, żebym usamodzielniła się jak najszybciej , według jej abc, szkołą, praca, dom, rodzina .. Jak to we wsi ! Sama pracowała w szpitalu, jednak rzuciłą studia specjalistyczne , bo poznała ´´miłość ´´swojego życia i zaczęła budować z nim dom .  Mając 23 , tyle co ja teraz, urodziła swoje pierwsze dziecko i była już oczywiście zamężna, bo jak to inaczej bez ślubu .
-Nie znasz życia ! - najczęściej słyszałam od mamy opowiadając jej o moich planach.. Spuszczałam głowę w dół i wychodziłam .. Kiedy mnie w czymś poprzesz ? Myślałam.. Moja mam nigdy mnie nie popierała , nie słuchała tego co mam do powiedzenia i nie traktowała mnie poważnie.
Kiedy się już przeprowadziliśmy do ´´naszego´´ nowego domu , tak wiele się pozmieniało . Byłam wtedy w podstawówce, miałam godzinę drogi do szkoły, ale kogo to obchodziło. Tęskniłam do mojej babci , bo rodzice w nowym domu stawali się coraz to bardziej nerwowi.
Bóg zesłał mi wtedy przyjaciółkę , z którą wiele mnie połączyło . Swoje popołudnia po szkole, często spędzałam u niej. Podkochiwałam się nawet w jej bracie , w którego obecności nie odzywałam się słowem , żeby się czasem nie wydało. Z Renatą lubiłyśmy się śmiać do bólu , miałyśmy masę głupich pomysłów i planów . Śmiałyśmy się, planując nasze wspólne spotkania w wieku 80 lat, z laseczkami w rękach , z kotami i psami wokół . Obie chciałyśmy pójść do tej samej szkoły weterynaryjnej , miałyśmy te same zainteresowania i obie lata później rozeszłyśmy się w inne strony . Renata podróżowała w każde wakacje za granice , opowiadała mi o ludziach których poznawała, chłopakach, w których się zakochiwała.. Ależ to było ciekawe .. Marzyłam sobie wtedy, jak będę starsza , to też tak będę, jednak zamiast wyjazdów do Turcji, Egiptu czy Grecji , marzyłam o Hiszpanii, Anglii czy Niemiec ..
Rozmowy na skypie
Dzięki Renacie zaczęłam interesować się bardziej językami . Cieszyło mnie to, że mogłam dogadać się z jej egzotycznym chłopakiem po angielsku. Jaka to była frajda ! A ten chłopak, i ci o których opowiadała, jaki wesoły , ciepły , przyjazny !..  Też tak chciałam .
Konto na MySpace
Założyłam swoje pierwsze konto na MySpace, popularnej wtedy stronie międzynarodowej , miałam wtedy 14 lat . Do tego czasu znałam już dobrze angielski , podstawy niemieckiego i hiszpańskiego. Moja najstarsza siostra gromadziła sobie różne gazetki do nauki tych języków, a ja traktowałam je jak bilecik do lepszej przyszłości i dość szybko pochłaniałam zawarte w nich informacje. Przez moją starszą siostrę, nigdy też nie słuchałam polskiej muzyki , wychowywałam się na obcojęzycznej , słuchając piosenek, chciałam je też rozumieć , tak tłumaczyłam sobie ich teksty, ucząc się. Nawet nie zauważyłam kiedy , mój poziom języka angielskiego tak się podniósł , że mogłam używać go płynnie, nie zastanawiając się nad słowami .
Na MySpace próbowałam złapać kontakt głównie z Amerykanami i Hiszpanami . Ależ to było wtedy ciekawe . Marzyłam wtedy o wyjeździe do Ameryki, uwielbiałam już wtedy ich parki narodowe , czy muzykę. Zakochana byłam wtedy w zespole OneReublic , w ich pierwszej płycie , która odzwierciedlała wtedy mój stan. Podobał mi się też klimat Hiszpani , marzyłam o tej egzotyce, morzach, oceanach , palmach, słońcu , podobał mi się też język Hiszpański. Wychowywałam się na Latynoskich telenowelach , uczyłam języka z książek siostry, która wybrała ten język obcy w liceum. Z MySpace nie korzystałam długo , zdążyłam poznać tam Julio . Pisząc do niego próbowałam swoich umiejętności po hiszpańsku . Pisaliśmy ze sobą dosyć często, polubiliśmy się . Podobało mi się podejście Julia do rzeczywistości , był taki wesoły , motywował mnie do nauki i mówił, że mogę na niego liczyć jeśli będę potrzebować pomocy . Zaczęliśmy do siebie dzwonić, wymieniliśmy adresami, słaliśmy sobie prezenty na urodziny , planowaliśmy wspólną przyszłość, w razie gdyby życie nam nie wyszło i mielibyśmy zostać sami. Nie mogliśmy się wtedy spotkać, ja byłam w gimnazjum , on tylko dwa lata starszy ode mnie , nie stać nas było , mimo to zapraszaliśmy się do siebie . Po 7 latach znajomości i komunikowania się przez internet, spotkaliśmy się. Przez ten okres siedmiu lat, nie czekaliśmy na siebie , przez moje życie przesunęło się wiele ´´miłości ´´ , które Julio poznawał na bierząco , jak i w jego . Zdarzyło się, że był mocno zakochany , jednak zepsuł ten związek , jak to tłumaczy, przez złe relacje ze swoją mamą , które odbiły na nim piętno.

´´ Los errores de los padres no deben caer los hijos ´´

Mojej mamie nie spodobała się ta znajomość . -Wybij sobie z głowy obcokrajowca ! powtarzała , - Nawet go nie znasz... Znam go lepiej niż ty mnie , a to już jest coś, mamo ..
Nie ważne jaki jest dom, ważne, z kim go dzielimy .



Komentarze