Opowieść o domie wariatów

Dostałyśmy wspólny pokój i obowiązki. Było fajnie, chociaż czuć było tę negatywną atmosferę między gośćmi a właściecielką, naszą nową szefową.
Kobieta była szalona. Potrafiła gonić gości w szlafroku aż po plażę, bo wyjechali dziecięcym wózkiem po jej świeżo wymytych płytkach. Innym razem kłóciła się z mężem , który pomieszkiwał w piwnicy, śpiąc na tapczanie , nie posiadając łazienki. Krzyczała , że to alkoholik . Jej syn wyprowadził się z domu, jeszcze podczas mojego pobytu na praktyce , po codziennych kłótniach , z łzami w oczach.
-Ale tu się jaja dzieją, Ola , nic nie mówiłaś - żartowała Natalia .
Byłyśmy młode, ´´głupie´´ i zamiast do pracy, ciągnęło nas do plaży i do ludzi. Miałam wtedy 17 lat, Aga skończone 16 , a Natalia, nawet 16 nie dobiła. Śmiałyśmy się same z siebie . Takie z nas wtedy były dzieci.
Adze się nie podobało,  - Ona się na mnie wyżywa - mówiła .. -Wydaje ci się Agu , -próbowałam złagodzić . - Nie wydaje mi się, tylko ona to robi kiedy ty nie widzisz, Ola ! , - będę czujna !
-zapewniłam. Chciałam, żeby Aga dobrze się miała, po to ją tam wzięłam, a nie po to, żeby patrzeć lub wysłuchiwać, że jest jej źle.
We trójkę bardzo dobrze się dogadywałyśmy , motywowałyśmy i śmiałyśmy. Byłyśmy do siebie podobne. Nasza szefowa, Alicja rzadko sypiała, często płakała do telefonu , narzekając, że jej syn ją opuścił, ją, kochającą matkę. Następnie schodziłą na dół , do piwnicy, pokłócić się z mężem i tak kończyła z papierosem na balkonie . Dla nas była niebywale miła , chociaż ja odbierałam ją jako tykającą bombę , która wkońcu wybuchła.
Alicja miała najwyraźniej problemy emocjonalne , które okazywała na każdym kroku . Najgorzej jednak było, kiedy kłóciła się z gośćmi , czy wystawiała zdjęcia wykończonych pokoi na internecie a kiedy goście przyjeżdżali umieszczała ich w tych nie wykończonych, po czym domagali się zwrotu gotówki. Stałam na recepcji , ale nie odbierałam pieniędzy, od tego była szefowa. Trzymałam stronę gości, a Alicja nieraz w podbramkowej sytuacji, kiedy ta wymykała się jej z pod kontroli, chciała wzywać policję strasząc tym gości.
Kuchnia była połączona z jej pokojem, więc jadłyśmy głównie kiedy jej nie było.
-Jestem głodna- powiedziała Aga
-Ja w sumie też - dodała Natalia - ale Alicja jest w kuchni..
Wpadłam na pomysł, żeby zejść do piwnicy, gdzie leżały nie rozłożone jeszcze zakupy i coś z nich wziąć. Poszłam z Natalią, Agnieszka została w pokoju, czekając na łup. Zeszłyśmy ze schodów, zwracając uwagę na lekkość każdego kroku , tak aby nikt nas nie usłyszał, cichutko, obok pokoju szefowej. Udało się ! Zatrzymałyśmy się przy zakupach, obok niebieskiej zasłony. -Tu są jakieś ciastka, jakieś sucharki , komentowałyśmy.
-Azor idzie ! Za zasłonę ! powiedziałam , słysząc nadchodzące kroki.
Faktycznie nadeszła, klnąc coś pod nosem , rozstrzęsiona, przeszła obok nas , tuż obok niebieskiej zasłony za którą stałyśmy... Wkońcu sobie poszła.
-Uff, już myślałam, że nas odkryje ... -powiedziałam
-A ja, że buchnę śmiechem ! Dlaczego Azor ? -zapytała Natalia.
-Bo chodzi z tymi kluczami zawieszonymi na szyi jak piesek z dzwoneczkiem. - odpowiedziałam.
- Haha , tak myślałam. -zaśmiała się Natalia.
Wzięłyśmy ciastka i sucharki i wróciłyśmy już nieco szybciej do siebie, do pokoju , w którym czekała na nas Aga .






Komentarze