Polski syf w szkołach

Zawiózł mnie pod szkołę swoim nowym mercedesem klasy S . Byłam pod nią po raz pierwszy, tak jak i on . Na budynku szkoły widniał szyld - Zespół Szkół Zawodowych .
- Ola, to nie jest szkoła dla ciebie . - powiedział mój tata.
- Nie odzywaj się .. Sam mi ją wybrałeś , ty i mama .

Wybierając szkołę średnią , chciałam aby było to technikum, które skończę po 4 latach i po którym zacznę pracować . Technikum weterynaryjne , tak postanowiłam i wydawało mi się, że moi rodzice będą mnie w tym wspierać . Było inaczej. Tato nie pracował już za granicą , był to okres największego kryzysu , więc pozwalniano kogo się dało . Za zarobione za granicą pieniądze kupił sobie mercedesa , no nic, tylko pogratulować . Idealny moment na taki zakup , mając trzy nie spłacone kredyty , plus pobierany za granicą zasiłek w wysokości trzydziestu tysięcy złotych , do zwrotu , miło jest pozwolić sobie na taki zakup , a długi pozostawić żonie , bo przecież po części na nią też są te kredyty wzięte.
Przez panującą sytuację w Polsce , straciłam rodziców . Mama się zapracowała , a tata przez pracę za granicą stał się obcy , wycofany i egoistyczny. Byliśmy pogrążeni w długach po uszy.. wszyscy, bo byliśmy rodziną, ale tylko mamie przyszło się z tym rozprawiać. Mając wtedy lat 16 , najstarszą siostrę , chcącą uchronić się od tego , za granicą , kolejną , nie radzącą sobie już z tą sytuacją w ośrodku młodzieżowym i najmłodszą , chowającą swoje cięte blizny pod odzieżą . Przychodziłam do pokoju mojej mamy i pytałam, co mogę zrobić żeby jej chociaż troszkę pomóc. -Nic nie możesz zrobić , wyjdź z pokoju ... Chciałam chociaż z nią posiedzieć , pokazać jej, że z nią jestem, mimo, że bezradna .
 - Sprzedajcie ten cholerny samochód ! - No to się rozwiedź ! - Zostaw mu te długi .. Prosiłam mamę, ale nic nie docierało . Mogłam tylko zatroszczyć się o siebie i młodszą siostrę.

Musiałam szybciej dojrzeć, mimo, że mnie to przerastało, dawałam radę. Pomysłów nie brakowało. Zaczęłam szkołę , wyprzedałam swoją szafę, ścięłam i sprzedałam włosy , a ´´on´´ jeszcze miał tupet komentować, że jest mi brzydko.. W naszym kraju nie mogliśmy liczyć na żadną pomoc ze strony państwa , ale gdyby ono zadbało chociażby o normalne szkolnictwo i szacunek dla uczniów w szkołach ..
Nie byłam głupim gówniarzem , miałam za sobą przejścia, które doprowadziły do wielu przemyśleń i stworzyły ze mnie odpowiedzialną osobę. I nawet bez tego, nawet głupi gówniarz ma prawo do okazywania mu szacunku w miejscu publicznym takim jak szkoła , bo jest człowiekiem , rośnie na jednego z nas i tworzy z nami nasz kraj.

Od pierwszej klasy technikum zależało mi na lekcjach angielskiego , dostałam się do grupy zaawansowanej , myślałam, że będę się w niej realizować. Nikt nie kontrolował tych zajęć , od pierwszej klasy pytałam nauczycielkę piszącą smsy na telefonie - Przepraszam , kiedy zaczniemy coś robić , bo ja bym chciała zdać maturę z angielskiego . - sala buchnęła śmiechem , ale co mnie to obchodziło , całe życie ( do wtedy ) spędziłam w polskich szkołach, więc wiedziałam czego mogę się spodziewać wypowiadając się , lub zwracając na siebie uwagę w taki sposób.. Skoro nauczyciel nie okazuje szacunku uczniowi , to taki właśnie daje przykład pozostałym.
- Jesteś dopiero w pierwszej klasie , będziemy robić powtórki ..
Co mi z powtórek myślałam, jeśli będę chciała coś powtórzyć, przysiąde w domu.
W drugiej klasie nie było lepiej, na to samo pytanie usłyszałam , że mam jeszcze 3 lata i na dodatek na przerwie mi się od pozostałych uczniów z grupy dostało , że upominam się o lekcje, kiedy mamy ´´luz´´ . W 3 klasie liczyłam już tylko na siebie, a w 4, ostatniej zostałam zapytana przez nauczycielkę na forum klasy na ile procent chcę zdać maturę rozszerzoną z angielskiego . Już wtedy miałam plan na siebie i wiedziałam, że będę potrzebować wysokiego wyniku , 100 % powiedziałam . Usłyszałam wtedy za sobą niemiłe komentarze , że to mi się nie uda, że mam za duże oczekiwania , a od nauczycielki , że jest na to za późno . Wstałam , popatrzyłam w twarz nauczycielki i zapytałam , za późno ? Od pierwszej klasy pytałam o dodatkowe materiały i okazywałam chęci nauki , a zostałam zostawiona z przygotowaniami sama ! Wyszłam z sali , przepisałam się do innej grupy .
W innej grupie nie było mi łatwiej , nauczyciel był już negatywnie do mnie nastawiony . Pytał mnie przed całą klasą , nie tylko z angielskiego, a również z niemieckiego , bo wydawało mu się , że coś umie , a nawet miał czelność dopytywać czego jeszcze się uczę.. Akurat w tym czasie uczyłam się jeszcze koreańskiego.

Z ulgą mogłam odetchnąc na języku niemieckim . Jednak nie było lepiej, nauczycielka siedziała za swoim biureczkiem i pozwalała nam grać w kółko i krzyżyk. Ale czułam wtedy żal , trzymając zakupioną przez moją mamę najprawdopodobniej za pożyczone pieniądze książkę do niemieckiego , chcąc się z niej uczyć, mogłam, ale sama . Sama , miałam już poniekąd dosyć , zwłaszcza, gdy miałam przed sobą nauczycielkę, która mogłaby mnie czegoś nauczyć, coś skorygować , porozmawiać. Nie chciało się jej ... Tak minęły 2 lata z tą nauczycielką , moja prośba do dyrektora i ciągłe skargi poskutkowały , w 3 klasie doczekałam się nauczycielki, z która mając tylko godzinę tygodniowo , w 3 jak i 4 klasie, dobiłam do 70% na rozszerzeniu. 2 lata później podbiłam ten wynik do 80 , po powrocie z Niemiec.

Raz weszłam spóźniona do sali na lekcji historii , zajęłam swoje miejsce w ławce i słuchałam polecenia. Nie zrozumiałam go, poprosiłam o powtórzenie. Powiedziałam to mniej więcej w taki sposób - Przepraszam, ja w ogóle tego nie rozumiem, czy może mi pani powiedzieć, w jaki sposób mam patrzeć na te mapki i skąd brać potrzebne do polecenia informacje ?
Byłam wtedy troszkę rozdrażniona, no ale każdy komu zależy na zrobieniu czegoś dobrze by był, nie rozumiejąc polecenia. Nauczycielka nie podeszła do tego w taki sposób , zaczęła na mnie krzyczeć , ale nie pamiętam co, bo w momencie kiedy ktoś na nas krzyczy , mówi przy tym zbyt szybko , nasz mózg nie nadąża za informacjami , i z tego powodu odczuwamy zmieszanie .

Ochrzan za sytuację powstałą na lekcji historii zebrał mi się jeszcze na matematyce, od wicedyrektorki . Weszła wtedy potwornie zła na zajęcia, trzasnęła drzwiami i zaczęła ogólnie krzyczeć na całą klasę mówiąc o kimś kto ponoć nakrzyczał na nauczyciela . Później zwróciła się do mnie nadal krzycząc. Po zajęciach podeszłam do niej z koleżankami , chciałam tylko powiedzieć, że sobie wypraszam, koleżanki dodały resztę, jak to naprawdę było, wicedyrektorka przeprosiła mnie ... Czy nie można było tak zacząć od normalnej rozmowy od razu ? Pomyślałam ..
Na matmie było źle, na całe szczęście radziłam sobie z materiałem i podchodząc do tablicy szybko od niej odchodziłam . Były w mojej klasie osoby, które do technikum przyszły z niczym , nie radziły sobie na zajęciach .. Głównie były to osoby, które lubiłam , nie mogłam znieść tego, że były brane do tablicy, stały tam po 20 minut każda, wysłuchując tego jakie beznadziejne są bo nie umieją zrobić zadania ... Hej paniusiu, jakbyś była taka życiowo mądra , jak ci się wydaje że jesteś , krzycząc na moich znajomych , to nie ważyłabyś 180 kg, nie nosiła zaciasnych butów formujących twoje haluksy, nie chodziłabyś z podkrążonymi oczami a przede wszystkim nie krzyczała na ludzi, którzy przyszli się od ciebie czegoś nauczyć...

Miałam dość , prawdziwa jazda zaczęła się w 4 klasie, kiedy powiedziałam to głośno , opiszę w kolejnym poście.




Komentarze