Syndrom księcia z bajki


Najpierw był Ryan Tedder, później przerzuciłam się na Ryana Shecklera, następnie poznałam Fredrika , a na końcu był Tommy.
Ryana Teddera widziałam na koncercie , ale to już lata po "odkochaniu" się , Sheckler rzucił karierę skatera, więc dopływ informacji na jego temat nie był wystarczający. Fredrika z Norwegii byłabym gotowa poślubić jeszcze tego samego dnia w którym go poznałam, a poznając Tommiego czar prysł.
Wszystko przez kreowanie sensu życia kobiety, w którym chodzi o to aby znaleźć tego jedynego, idealnego , najlepiej też dobrze ustawionego, który przybędzie w pewnym momencie życia i wyciągnie księżniczkę zapewniając jej długie i szczęśliwe życie. Tak jest, w bajkach o miłości i niektórych telenowelach, ale w nich na ślubowaniu opowieść zwykle się kończy , a co dalej ? Zakochana para kończy ze sobą jeszcze tego samego dnia , aby uniknąć nieszczęścia, które przecież mieszane na przemian ze szczęściem jest nazywane życiem ? No jak , to byłby przecież dramat, a nie bajka dla dzieci..
Wierzyłam w taki schemat, w to , że pewnego dnia spotkam tego jedynego , który poczuje do mnie miłość w tym samym momencie w , którym ja do niego i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Ideał musiał być przystojny, wysportowany, dobrze ustawiony , musiał mi czymś imponować i najlepiej gdybym mogła się od niego czegoś uczyć. Obcokrajowiec był w moim wydaniu ideałem , który spełniał każde z kryterii. Miałam też zasadę, że nie może to być Włoch ani Hiszpan , ze względu na swoją niestałość w uczuciach.
Były wakacje 2011, sierpień. Szukałam wtedy świeżego celu w swoim życiu. Pragnęłam czegoś nowego, chciałam podjąć naukę jakiegoś rzadkiego języka, ale nie wiedziałam na który się zdecydować. Byłam wtedy w klubie z koleżanką , nawet nie dając szansy ''zwykłym'' chłopakom. Wtedy zobaczyłam go, eleganckiego blondyna , kulturalnie omijającego tańczących, próbującego dostać się na drugą stronę sali. To jest to poczułam, ten przystojny umięśniony mężczyzna w białej koszuli , o spokojnym , intrygującym spojrzeniu... Nie traciłam czasu, zatrzymałam go , zapytałam, czy zatańczymy.. Nie zrozumiał mnie, nie mówił po polsku. To jeszcze lepiej , pomyślałam , dodając mu dodatkowe plusy według swojej teorii. -Im Norwegian -powiedział.
O Norwegii wiedziałam wtedy tylko to co wyciągnęłam z geografii. Gdzie leży, jakie miasto jest stolicą oraz mniej więcej jaka roślinność tam występuje.
Syndrom księcia z bajki popchnął mnie w dobrym kierunku. Nie pozbawił mnie moich ambicji a rozwinął moje skrzydła. Wierząc w miłość od pierwszego wejrzenia i kierując swoim życiem według niej osiągnęłam w swoim życiu cuda.
Pewnego dnia otworzyłam oczy, zdałam sobie sprawę z tego, co pchało mnie do sukcesów.. Przestałam w to wierzyć , jedak to co przez ten czas nabyłam , będzie zawsze moje , bezcenne.
Dlaczego o tym piszę ?
W psychologii chyba nie ma ludzkiego zachowania, które nie doczekałoby się swojego terminu. Jak to mówią, wszystko można wytłumaczyć. Ludzie nabywają w swoim życiu różne schematy według których się kierują , powtarzają swoje sukcesy lub porażki według tego co na przykład o sobie myślą. Opowiadając mojej siostrze , która na chwilę obecną jest już tytuowanym psychologiem, o tym jakie mam plany co do Norwegii , słyszałam często, że żyje z tym właśnie syndromem. Było mi z tym źle, bo nie rozumiałam co to znaczy i wydawało mi się, że jestem jakaś nienormalna . Dotarło to do mnie w idealnym momencie, bo ani nie za wcześnie, ani za późno, w momencie, kiedy , mówiąc z psychologicznego punktu widzenia ´´skutki ´´ tego syndromu ułożyły całe moje życie.
Niestety, nie zawsze jest tak kolorowo . Wiele kobiet mających ten syndrom, żyje w przekonaniu o swoim księciu zbyt długo . Pozbawiają się możliwości poznania kogoś wartościowego , oceniając według swoim zaostrzonych zasad . Na świecie nie ma ludzi idealnych , są tacy, którzy odpowiadają nam mniej lub bardziej, ale nigdy nie spotkamy takiej osoby, w której nie dostrzeżemy czegoś, co nam będzie dokuczało. Sądzę, że nie warto ograniczać się do tego jedynego ´´księcia´´ , zanim go  poznamy, a przeciwnie, warto pchać się w nowe znajomości, po to, aby wyciągać z nich wnioski , ustalić w sobie to, czego w przyszłym związku chcemy a czego nie . Nie dowiemy się tego , nie budując relacji z drugim człowiekiem , bo najlepiej uczymy się praktykując. Tak więc na własnych doświadczeniach wyciągniesz wnioski i dzięki nim docenisz tego mężczyznę, który być może nie będzie posiadał zamku czy karocy, ale będzie się o ciebie starał i będzie chciał być tam przy tobie, doceniając twoje zalety i znosząc wady.





Komentarze