Dom w którym straszy

Do Niemiec pojechałam wtedy poraz ostatni do takiego rodzaju pracy . Nie chciałam dłużej opiekować się starszymi osobami , bo było to bardzo ciężkie, ale nie mogłam też przez cały miesiąc wypowiedzenia zostać w domu. Ponadto chciałam zarobić te pieniądze i wyjechać za nie do Hiszpanii.
Tym razem jechałam tam sama, bo z byłym chłopakiem zerwałam kontakt i miałam to poczucie, że nie będzie przy mnie nikogo, kto by mnie wyciągnął z opresji, gdyby zaszła taka potrzeba..
Są na świecie rzeczy, których się boję, ale nie są to duchy.. Moja rodzina jest bardzo wieżąca i ja również byłam wychowywana w taki sposób . Gdy zdarzały się różne sytuacje w moim życiu, takie jak sen o płonącym domie starców podczas gdy on naprawdę się palił , czy też czarna postać napotkana przeze mnie na spacerze w lesie , w miejscu w którym przed kilkoma dniami powiesił się człowiek , moja mama kazała mi się modlić za te osoby i mówiła, że przychodzą do tych, którzy mają łaski u Boga a okazują się im aby uzyskać pomoc w postaci modlitwy. Kiedy tego dnia, zadzwoniłam do mojem mamy z opuszczonej willi pod Bayernem , nie odzywała się .. Po chwili milczenia zapytała mnie ,kiedy wracam...
Była druga połowa sierpnia, rok 2015 , pracowałam wtedy w miejscowości Köln i zbliżał się termin mojego powrotu do domu. Odliczałam do niego dni. Mój wyjazd miał jednak zostać przesunięty , bo poproszono mnie o zastępstwo jednej z opiekunek , której zmarła mama . Kobieta chciała wrócić na kilka dni do Polski, aby być na jej pogrzebie... Z początku nie chciałam się w to mieszać, odmówiłam  i powiedziałam, aby firma dla której pracuję znalazła kogoś innego. Nie udało się to, więc zaproponowano mi większą kwotę , na którą dałam się przekupić...Źle się czułam z tym, iż w takim momencie odmawiam komuś pomocy i pomagam tylko dlatego, że jest to dla mnie bardziej korzystne , no ale cóż..
Z Köln przejechałam pospiesznym pociągiem do Bayernu, gdzie na miejscu zostałam odebrana przez syna kobiety z którą miałam przez najbliższe kilka dni zostać . Z dworca jechaliśmy ponad godzinę do celu , jadąc przez lasy i pola.. Około godziny dziesiątej w nocy dotarliśmy na miejsce. Dom stał jakby na odludziu.. Był ogromny, a w jego pobliżu nie było sklepów ani sąsiadów . Weszłam do środka..Moją uwagę przyciągneły stare, ciemne i ciężkie meble oraz drewniane blokady zamontowane przy każdych schodach . - To po to, żeby mama nie spadła ze schodów kiedy chodzi po domu nocami - wytłumaczył mi syn starszej pani, którą miałam się opiekować. Babcia o tej porze już spała , kładła się każdego dnia o godzinie 16 po zarzyciu leków nasennych i wstawała o 6 rano. Jej syn pokazał mi gdzie jest jej pokój, kuchnia , łazienka, salon oraz miejsce, w którym ja miałam spać. Dom był bardzo duży i przestronny a poza babcią i mną nikt w nim nie mieszkał. Każdy z pokoi był ze sobą w jakiś sposób połączony, z mojego możnaby było wyjść jedną stroną do salonu , który miał bezpośdrednie wejście do kuchni, a drugą stroną do łazienki , która była połączona z wejściem do pokoju babci oraz zejściem do piwnicy. Przerażające miejsce, dlatego z łazienki korzystałam jak najkrócej a do piwnicy nigdy nie zeszłąm. Nieustannie miałam przy sobie telefon , w razie gdyby nagle prąd się wyłączył i nadarzyła się sytuacja z horroru wzięta . Salon także był ciekawy, bardzo obszerny a wokół , zamiast ścian były okna . Meble nie stały przy ścianie, a na środku , a oglądając telewizję i słysząc każdy szmer za sobą, kręciłam głową dookoła , patrząc skąd to było . Telewizja była stara , nie było w niej normalnych młodzieżowych programów czy muzyki .. Raz próbowałam ją odnaleźć, ale poszłam zbyt daleko i już nic nie działało , więc wróciłam szybko do kanału nr 1 i tak już zostało. Chodząc po domu wieczorem, zawsze miałam włączone światło , a okna w salonie były zasłonięte, bo widok pól i kołyszących się od wiatru drzew nocą mnie przerażał.
W noc w którą przyjechałam byłam mocno zmęczona. Położyłam się w przeznaczonym dla mnie pokoju i szybko zasnęłam. Łóżko stało przy drzwiach , leżałam głową przy nich. Naprzeciw znajdowały się drzwi balkonowe , które były zasłonięte , a z prawej strony łóżka stała duża , ciemna , ciężka szafa. W pokoju było ciemno, jak również w całym domie, panował jakby półmrok.. Po przebudzeniu się poznałam babcię, która pojawiła się w kuchni tuż przede mną . Nie mówiła , wydawała z siebie jedynie jęki i pokazywała palcem gdy czegoś potrzebowała. Zapytałam jej syna , który przyjeżdżał do nas na obiad , co jest powodem tego iż kobieta nie mówi , odpowiedział, że raz znaleziono ją leżącą na korytarzu, mocno przerażoną i od tamtego momentu nie jest w stanie nic powiedzieć. Podejrzewano , że coś zobaczyła lub czegoś się przestraszyła i tak już jej zostało. Nie chciałam się w to wgłębiać a odbyć jak najszybciej swoje pięć dni tam i dosłownie wiać spowrotem do Polski.
Byłam ciekawska , a w tym domie nie było to mile widziane. Siedząc pewnego popołudnia w salonie , zaczęłam zastanawiać się, dlaczego meble nie są przy ścianach .. No tak, w salonie były jeszcze schody , zakręcone, prowadzące na balkonik piętro wyżej na którym znajdowała się kanapa . Na pierwszy rzut oka możnaby pomyśleć , że to było wszystko , co tam stało , jednak ja weszłam piętro wyżej . Znajdowałam się już na balkoniku i zainteresowała mnie większa przestrzeń jaka tam była. W oddali stała rozsuwana szafa , pod którą znajdowały się trzy schodki a nad nimi lustro. Podeszłam bliżej . Przesunęłam lustro, które zsunęło się na bok , otwierając mi drogę do kolejnych kilku pokoi. Weszłam w nie, ciekawa co zobaczę następnie .




Komentarze