Pierwszy rok studiów


Wybrałam Gdańsk, ale nasze plany się na tym świecie nie liczą , los kieruje nami , nie pytając.
Wszystkie moje doświadczenia , którymi do tamtego czasu żyłam podpowiadały a nawet pchały mnie w jednym kierunku. Chciałam i przez kolejne dwa lata od matury próbowałam dostać się na studia norweskiego. Pierwsza matura , mimo że dawałam z siebie wszystko aby jak najlepiej ją napisać, nie zapewniła mi obecności na liście studentów w Gdańsku. To był jedyny taki moment w życiu, w którym poczułam, że bez tych studiów nie mam nic. Nie umiem opisać, jak bardzo mi wtedy na nich zależało. Zakochiwałam się w norweskim, z dnia na dzień mocniej. Brzmiał dla mnie tak tajemniczo i melodyjnie. Zachwycałam się nim.
I znów byłam z tym sama.. Rodzice nie chcieli słyszeć o moich studiach co dopiero mi w nich pomóc.. Mama miała ´´swoje´´ długi , a facet , z biologicznego punktu widzenia , mój ojciec po prostu wycofał się z jakichkolwiek zobowiązań , zajmując się sobą w swoim świeżo postawionym drewnianym domku , który wybudował za naszym. Było ciężko ,  ale już nie wiedziałam dla kogo , ani po czyjej stronie leży problem. Czułam się tak, jakby każdy miał swój , ale żadna z osób nie chciała się nim podzielić, ani też żadna z osób nie chciała ingerować w problem kolejnej. Tak odbierałam wtedy moich rodziców wobec mnie. Tak więc, skoro Was to nie obchodzi , co dzieje się teraz ze mną, to mnie dłużej też nie będzie , to , co dzieje się u Was. Postanowiłam , że wyprowadzę się. Był to rok 2013, miałam wtedy 19 lat i pełno buntu w sobie. Szukałam jakiegoś punktu zaczepienia, jakiegokolwiek , byle to nie był Rzeszów, ani Kraków, byle dalej . Tak znalazłam, nadal wolne miejsca na kierunku germanistyka w Szczecinie. Wyrwałam się , jak głupi, mający taboret w ręku a pchający się z motyką na słońce. Z czasem wymieniłam ten taboret na porządną drabinę, która wyniosła mnie ku słońcu ale wtedy, już nie chciało mi się po niej spinać.
Był deszczowy dzień , wyszłam z domu z dużymi walizkami żegnając się z rodzicami na słowa . Na dworcu czekałam na pociąg z dwoma siostrami i młodszym kuzynem . Czasem to wspominamy, ale na krótko, bo był to przykry moment. Moja najstarsza siostra, która tam wtedy ze mną czekała, obiecała, że będzie mi pomagać przez conajmniej pierwszy rok studiów finansowo, opłacając mieszkanie. Zgodziłam się na to, nie wiedziałam, że schodzę z deszczu pod rynnę , ale gdybym o tym wtedy wiedziała , to pewnie nigdy nie wyrwałabym się tak daleko. Pociąg nadjechał , wsiadłam, stanęłam w oknie , byłam przerażona . Nie jechałam do miejscowości oddalonej o 80 km od domu, a 800 i nie po to aby spędzić tam tydzień, a ułożyć swoje życie. Patrzyłam na moją młodszą siostrę , która tym razem nie mogła pojechać ze mną i na młodszego kuzyna, który podszedł do szyby aby pożegnać się ze mną jeszcze raz. -Będziemy tęsknić Olka - powiedział. Pociąg ruszył , mój kuzyn zaczął biec razem z nim, płacząc .. Wyciągnełam do niego rękę i rozpłakałam się, bo już nie mógł jej złapać..
Do swojego nowego mieszkania dotarłam taksówką, mile zaskoczona, że zapłaciłam za nią tak mało. Bałam się tego miasta, wydawało mi się takie trudne do rozpoznania się w nim . Do tej pory zawsze podróżowałam z kimś i zawsze ten ktoś miał na uwadze gdzie idziemy i jaką drogę obieramy , nie ja . Dzwoniąc do siostry, mówiłam, że ja się tu nie odnajdę , wysiadając z tramwaju, nie wiem gdzie wsiada się chcąc jechać w stronę powrotną... Dziś, patrzę na Szczecin zupełnie inaczej. Już od mojego pierwszego dnia poczułam sympatię do tego miasta . Nie błądziłam w nim, bo pytając ludzi o drogę byli na tyle mili, że nawet szli ze mną w miejsce , którego szukałam, a gdy poszłam zbyt daleko, dzwoniłam po taksówkę , która zjawiała się już w pięć minut nie zależnie od miejsca w którym byłam, zawożąc mnie do siebie za kilka złotych.
Studiowanie za to nie szło mi najlepiej. Niemieckiego uczyłam się zawsze sama, do czasu kiedy postanowiłam zdawać rozszerzenie na maturze, czyli rok przed egzaminami, a moje przygotowanie było typowo pod maturę. Tak więc co prawda zdałam z wynikiem 70 % , ale to nie był poziom, aby zaczynać studiowanie od poziomu B2. Studiując , musiałam także znajdować czas na pracę , już wtedy udzielałam lekcji z norweskiego i czy lubiłam, czy nie, musiałam się temu poświęcać. Tak więc, brakowało mi po prostu czasu na naukę .
Dzwoniłam do swojej młodszej siostry, często żaląc się brakiem czasu i sytuacją na studiach , która była dla mnie stresująca. Czułam się za młoda, nie gotowa jeszcze na to, aby temu sprostać. Zadań domowych było sporo , do tego dochodziły moje lekcje pracy, bo bez nich nie opłaciłabym swoich nowych rachunków, robienie zakupów, gotowanie, sprzątanie.. Było mi ciężko, tym bardziej, że rodzice do mnie nie dzwonili , nie czułam, że mam kogoś, na kogo mogłabym wtedy liczyć. Zaczęłam mieć problemy z zasypianiem myśląc o tym wszystkim, co muszę zrobić a na co brakowało mi czasu. W nowym mieście czułam się na dodatek sama.
Agnieszka przejmowała się moją sytuacją i próbowała mi pomóc w czym tylko mogła . Pewnego razu skończyłam dosyć późno swoje lekcje,bo po ósmej wieczorem, a miałam jeszcze tyle zadań do odrobienia , bałam się, że będą się mnie czepiać jeśli przyjdę bez nich na zajęcia. Tak by było , ale na to też był sposób. Aga działała na jednym portalu społecznościowym, ja na drugim tak aby znaleźć jakiegoś naiwnego Niemca, który odrobi mi część zadań. Taki miałyśmy na to sposób , który się sprawdzał , dopóki kolega odrabiający zadania nie powiedział dość. Między czasie dzwoniłyśmy do siebie wymieniając się informacjami, na temat , które zadanie zostało już odrobione. Z zadań zostało najgorsze , napisać wypracowanie.. Chętnych do napisania nie było, dopóki nie trafiłam na niego, swojego przyszłego chłopaka ...

Kontynuacja w kolejnym poście

Po co o tym pisze ?
W Polsce jest wiele młodych osób, które nie mają szansy studiować . Rodziców często nie stać, aby pokryć koszty związane ze studiowaniem, a sami studenci , chcąc studiować zaciągają różne kredyty  lub udają się do pracy, która zabiera im czas, przeznaczony na naukę. Płace w Polsce nie są wystarczające, więc przeciętnie godzin trzeba zrobić sporo , aby móc na studiach się utrzymać. Co ma zrobić student, któremu rodzice nie chcą lub nie są w stanie pomóc ? Ze strony państwa pomocy nie dostanie a kombinując może jeszcze zostać przez nie złapany. Stypendia socjalne nie są wysokie i dostają je tylko te osoby , które mają najcięższą sytuację materialną . Co z nauką, gdy student zdecyduje się też na pracę ? Czy wykładowcy są na tyle wyrozumiali ?
Coraz więcej młodych ludzi ma problemy ze stresem związanym ze studiami. Większa część osób nie decyduje się na powrót na studia , czy drugi kierunek ze względu na to jak na studiach są traktowani. Młodym ludziom odbiera się wiarę w siebie i siły psychiczne, doprowadzając do różnych chorób , oraz do uzależnień od leków nasennych czy innych .


Komentarze